Dzisiaj nikt nie zwróciłby uwagi na ćwiczącą w siłowni bielskiej Aqua Fitness szczupłą i energiczną panią Wiesławę Adamus. Ćwiczy przecież jak inni, może nawet sprawniej niż wiele innych osób, a do tego co chwilę się uśmiecha. Postronny obserwator nigdy by nie zgadł, że właśnie walczy o pełną sprawność po poważnym zagrożeniu życia, jakim był dla niej niedawny udar.
– Jak to możliwe po takim ciężkim kryzysie zdrowotnym? To zwykle wiele miesięcy rehabilitacji, a i tak rzadko udaje się wrócić do dawnej sprawności…
– Dziwi się pani, że nie tak dawno miałam wylew? Ja sama się dziwię, że w sumie tak szybko udało mi się stanąć na nogi po tym wszystkim. Nikt nie chce wierzyć, że dwa miesiące temu przeszłam udar. Lekarze też. I mówią, że tak nieprawdopodobnie szybki powrót do formy to zasługa właśnie ćwiczeń, których nigdy dotąd nie unikałam. Chodzę też na zabiegi rehabilitacyjne do gabinetu Eurobeskidów w Łodygowicach i coraz lepiej się czuję, więc wróciłam do udziału w zajęciach sportowych wraz z grupą osób, z którymi uczestniczę w programie „Aktywność fizyczna 50+. Żyj na sportowo”, który jest realizowany rzez Stowarzyszenie Integracyjne Eurobeskidy.
– To niezwykłe tempo i świetne efekty rehabilitacji. Jak je Pani uzyskała?
– Staram się już od kilkunastu lat systematycznie brać udział w różnych zajęciach fizycznych, kiedy tylko mogę. To już ładnych parę lat temu zachęciła mnie sąsiadka, żeby pójść na siłownię – i te ćwiczenia mi się spodobały. Mnie zawsze cieszyło, że mogłam ćwiczyć i chętnie zgłaszałam się do wcześniejszych programów Aktywni 50+ w Eurobeskidach. Od dziecka lubię ćwiczyć i cieszę się, że przychodzi mi to z łatwością. Dla mnie te treningi to przyjemność. A teraz na własnej skórze przekonałam się, jak bardzo ważny jest ruch i że warto się ruszać.
– Jaki rodzaj ćwiczeń lubi pani najbardziej?
– Może być każdy. Na urządzeniach w siłowni oczywiście dobieram obciążenia dopasowane do moich możliwości. Nie chodzi tu przecież o wyczyn, ale po prostu o dobre zdrowie, a nie muskuły.
Trzeba podkreślić, że to niezwykle cenna przyjemność, która może uratować życie…
Tak jest. Teraz już wiem, bo dzięki temu, że wcześniej chętnie i systematycznie ćwiczyłam, teraz żyję i wracam do zdrowia. Właśnie przeszłam 3 kilometry na bieżni, a teraz tu sobie ćwiczę, a trener Stanisław Mirocha zawsze podpowiada, jak sobie te ćwiczenia dobierać, jak je wykonywać, żeby nie było bólu na co dzień. Mam też w domu sprzęt do ćwiczeń i razem z wnuczkami też ćwiczymy. Okazuje się, że z każdym bólem można sobie poradzić odpowiednimi ćwiczeniami. W tym też tkwiła tajemnica mojego szybkiego powrotu do formy po udarze. W szpitalu w najtrudniejszym momencie zaskoczenie wywoływała moja samodzielność, bo nie chciałam się zgodzić na pomoc, tylko chciałam radzić sobie sama. Tu oczywiście pomogła mi moja wypracowana wcześniej forma.
– Bez tych lat z ruchem na co dzień byłoby trudniej…
– Tym bardziej jestem wdzięczna, że miałam tyle inspiracji sportowych w stowarzyszeniu Eurobeskidy i już się cieszę, że wkrótce powstanie ten nowy ośrodek, w którym będzie można korzystać z takich ćwiczeń. Bo dzięki nim ja nie tylko żyję lepiej, ale w ogóle żyję.
To już kolejny dobry pomysł prezesa Stanisława Handerka, który nie tylko zachęcił tyle osób niepełnosprawnych i starszych do sportowej aktywności, którą prowadzi w SI Eurobeskidy, ale też stara się, żeby powstało Centrum Integracji Rodzin, w którym osoby z różnych sekcji i programów dla seniorów będą mogły w jednym miejscu korzystać z ćwiczeń i razem spędzać czas. Mam nadzieję, że już niedługo będziemy mogli się tam spotykać i ćwiczyć…