Na temat planowanej już w najbliższym czasie budowy nowatorskiego ośrodka Centrum Integracji Rodzin rozmawiamy ze Stanisławem Handerkiem, prezesem Stowarzyszenia Integracyjnego Eurobeskidy.
– Końcówka roku skłania, żeby podsumować minione miesiące i zatrzymać się na chwilę. Tymczasem w Eurobeskidach wciąż dużo się dzieje, a wkrótce będzie się działo znacznie więcej…
Stanisław Handerek: – To wynika z faktu, że od lat działamy w Eurobeskidach wielopłaszczyznowo. Wśród głównych obszarów naszej aktywności znajdują się inicjatywy skierowane do osób niepełnosprawnych, dla których prowadzimy różne projekty sportowe i aktywną rehabilitację, a także działamy na rzecz sportowej aktywizacji dzieci, sportowej integracji międzypokoleniowej. Realizujemy też różnorodne a także programy edukacyjne, związane z troską o środowisko naturalne czy patriotyczne wychowanie. Mamy na swoim koncie szereg wydarzeń o zasięgu ogólnopolskim i możemy się pochwalić dobrymi ocenami naszych działań. Najwymowniej świadczą o tym opinie zawodników, którzy już po raz kolejny przyjeżdżają nieraz z bardzo daleka na nasze imprezy sportowe i integracyjne, tłumacząc, że podoba im się dobra organizacja.
– Tej pracy na co dzień jest sporo, a teraz dołącza jeszcze potężne wyzwanie, jakim jest budowa nowego ośrodka sportowo-rehabilitacyjno-rekreacyjnego: Centrum Integracji Rodzin.
– To moment długo przez nas wyczekiwany, bo od pomysłu i decyzji, że będziemy go realizować, do dzisiaj musieliśmy pokonać niezwykle skomplikowaną drogę. Pokonywaliśmy na niej niezliczone i nieraz zaskakujące problemy formalne i ich wyjaśnienie oraz rozwiązanie wymagało czasu, rozmaitych uzgodnień związanych z terenem, na którym powstanie CIR. Przez ostatnie lata wiele sił i środków pochłonęły prace związane z rekultywacją mocno zdewastowanych fragmentów działki, ale szczęśliwie mamy to już za sobą i możemy planować rozpoczęcie faktycznej budowy ośrodka. Obecnie jesteśmy na etapie złożenia wniosku o pozwolenie na budowę i dopełniania całej masy regulacji i uzgodnień.
– Zaczynacie w czasie poważnych zmian w kraju…
– Wiele osób pyta, czy w tej zmieniającej się sytuacji, kiedy zaczyna funkcjonować nowy parlament i rząd, nie obawiamy się o przyszłość tej naszej inicjatywy. Do tej pory nasz projekt był już przedstawiany i analizowany w wielu różnych gremiach. Spotykał się z zainteresowaniem i aprobatą przedstawicieli każdej opcji. Jest zdaniem opiniujących ciekawym pomysłem i pierwszą taką propozycją w województwie śląskim. Była nawet propozycja z ministerstwa, żeby nasz ośrodek objąć programem pilotażowym jako projekt wzorcowy, który mógłby być realizowany na podstawie naszej koncepcji w innych miejscach na terenie całej Polski. Sami przygotowując wizję CIR obserwowaliśmy pracę podobnych ośrodków na Zachodzie i chętnie będziemy się dzielić doświadczeniami. Jesteśmy przekonani, że nasz projekt nie napotka na żadne zagrożenia, choć oczywiście zdajemy sobie sprawę, że taka budowa to potężne wyzwanie.
Mieliśmy spotkania z władzami samorządowymi województwa śląskiego w zakresie akcesji środków unijnych i to były konstruktywne rozmowy. Ścisłej współpracy z samorządem powiatowym wymagały rozmaite pozwolenia wymagane przed rozpoczęciem budowy. Tu także nie napotkaliśmy na żadne problemy. Przed nami jeszcze kwestia rozwiązania problemu kanalizacji, która wymaga szerszego działania inwestycyjnego dla tej części gminy. Jak dotąd nie doczekaliśmy się jeszcze odpowiedzi na propozycję spotkania z władzami gminy na temat naszego projektu.
– CIR będzie też ważnym miejscem dla lokalnego środowiska …
– Ośrodek powstaje na gruntach należących kiedyś do ostatniego właściciela Łodygowic, rezydującego w łodygowickim Zamku. Myślę, że patrząc na nas z góry cieszy się, że na jego ziemiach powstaje coś takiego, a przy tym może być zadowolony, że zdewastowane w czasach komunistycznych tereny wracają do właściwego stanu.
Sama inwestycja potrwa prawdopodobnie dwa-trzy lata, ale przyniesie też nowe miejsca pracy, które na pewno zainteresują mieszkańców najbliższej okolicy. Spośród mieszkańców rekrutują się dotąd także liczni uczestnicy naszych programów, zwłaszcza nauki pływania dla dzieci, a także aktywności dla seniorów czy aktywnej rehabilitacji. Z budżetu gminy otrzymujemy jedynie dotację na koszty przejazdu dzieci na basen. Resztę wydatków ponoszą Eurobeskidy.
– Co wam dodaje odwagi, żeby podjąć wyzwanie, które jest ogromne także pod względem budżetu?
– Z jednej strony fakt, że jesteśmy po ponad 27 latach działalności na rzecz integracji osób niepełnosprawnych absolutnie pewni potrzeby takiego ośrodka, a z drugiej strony – reakcja społeczeństwa, które potwierdza swoje zaufanie dla naszego projektu. Świadczą o tym wpłaty prywatnych firm, które obserwując naszą pracę, chcą ją wesprzeć. Również wiele osób, nawet mniej zamożnych, wpłaca na konto budowy ten przysłowiowy wdowi grosz – i to pokazuje, jak ważnym przedsięwzięciem jest dla nich CIR. Dla nas to bardzo silna motywacja do działania, bo widać, że sens powstania CIR dostrzegają też inni. Centrum ma integrować ludzi na różnych płaszczyznach i chcemy dać w nim rodzinom osób z niepełnosprawnościami szansę na odnalezienie w trudnej codzienności ten dobry czas dla siebie – na to „ładowanie baterii”. Cel nie jest łatwy, ale potrzeba jest autentyczna i chcemy stanąć w tej prawdzie, nawet jeżeli w dzisiejszych czasach pędu za karierami i zagubienia niektórzy uznają go być może za pomysł mało modny. Jak często we własnym gronie mawiamy, nie możemy zrezygnować, bo to dla rodzin będzie taki „nasz Eden”…
– Gdzie chcecie szukać wykonawców nowatorskiego przedsięwzięcia?
– Pierwsze pomieszczenia, które przed laty stały się siedzibą Eurobeskidów, wyremontowaliśmy własnymi rękami. Zgodnie z dobrymi doświadczeniami to, co możliwe, staramy się zrobić sami i w gronie zarządu oraz członków stowarzyszenia mamy osoby, które zawodowo są przygotowane do odpowiedzialnych zadań budowlanych.
Pracy przy realizacji dotychczasowych działań mamy bardzo dużo i zespół naszych pracowników działa nieustannie na najwyższych obrotach, stąd elastycznie dostosowujemy do tej sytuacji program działań i te, które zaczynają podejmować ostatnio inni, ograniczamy na rzecz bardziej koniecznych zadań. Trudności pokonujemy codziennie, a nieraz powodzenie działań możemy nazwać prawdziwym cudem. Zresztą sam szukam na co dzień oparcia u świętych orędowników, którym zawsze polecałem sprawy i ludzi stowarzyszenia, ze św. ojcem Pio na czele.
Podsumowując kończący się rok, chcę bardzo serdecznie podziękować wszystkim współpracownikom za to, co robią i jak wytrzymują to niesamowite tempo. Bardzo dziękuję też wszystkim osobom, które nas wspierają i instytucjom wspomagającym naszą działalność.
Wszystkim też życzę radosnego i pełnego pokoju czasu przy żłóbku Bożej Dzieciny, świątecznej choince i kolędowaniu w gronie rodziny.