W Lipowej 16 października na starcie kolejnej edycji ekstremalnego półmaratonu górskiego organizowanego przez Stowarzyszenie Integracyjne Eurobeskidy stanęło ponad dwustu zawodników. Spora grupa biegaczy podjęła to wyzwanie już po raz kolejny, ale na trasie w Dolinie Zimnika nie zabrakło też debiutantów, zarówno z Żywiecczyzny, jak i z odległych miejsc w całej Polsce. Zgodnie przyznawali, że cenią sobie piękno Beskidów.
– Na liście uczestników mamy około połowę takich osób, które już wcześniej biegały stąd w naszych biegach, więc podobała im się trasa, skala ekstremalnych wymagań, a pewnie także organizacja zawodów. Dzisiaj warunki pogodowe i biegowe są dobre, więc mamy silną obsadę zawodników – mówi dyrektor biegu dr Bogusław Wyleciał.
– Tradycyjnie staramy się, aby zawodnicy mieli nie tylko komfort uczestnictwa, więc otrzymują od nas pakiety startowe z koszulkami, pamiątkowe medale, napoje na trasie i mecie, posiłki, ale przygotowaliśmy też dla najlepszych biegaczy puchary, nagrody rzeczowe i przyznawane losowo nagrody finansowe – mówi Stanisław Handerek, prezes SI Eurobeskidy. – Dla wszystkich zawodniczek mamy też ufundowane przez sponsora pakiety odżywek.
Znakiem do rozpoczęcia biegu był strzał, który oddał starosta żywiecki Andrzej Kalata, jeden ze współorganizatorów wydarzenia i fundator głównego trofeum.
– Trochę im zazdroszczę, a dużo bardziej podziwiam, że są w stanie nie tylko wyjść na Skrzyczne, ale tam wybiec! – przyznawał starosta Kalata tuż po starcie biegaczy. – Oczywiście tłumaczę się zawsze obowiązkami i brakiem czasu na bieganie, ale zdaję sobie sprawę, że to wymówka i czas się zawsze znajdzie, jeśli się chce. Oni ten czas mają, ja ich podziwiam – i mam nadzieję, że patrząc, jak przy dobrej pogodzie wyruszają w plener, nie tylko ja, ale wszyscy, którzy im tu kibicują, myślą o tym z odrobiną zazdrości, która zachęci do naśladownictwa. To już impreza cykliczna, która rozwija się tu od kilku lat, uczestników przybywa. Jako starostwo, wspieramy cały szereg podobnych wydarzeń, które promują aktywny styl życia, nad czym czuwa też nasz wydział sportu z naczelnikiem Mirosławem Dziergasem. Dlatego cieszymy się z tej inicjatywy, bo ona świetnie wpisuje się w te nasze dążenia do aktywności.
W gronie współorganizatorów imprezy oprócz Starostwa Powiatu w Żywcu znalazła się też Gmina Lipowa oraz Nadleśnictwo Węgierska Górka.
– Serce rośnie, kiedy się widzi, że w tej naszej perle Beskidu: w Dolinie Zimnika udało się zebrać tylu ludzi, którzy chcą biegać i uczestniczyć w tym święcie sportu, święcie naszego powiatu i naszej gminy – podkreślał Jan Góra, wójt Lipowej. – Można zauważyć od kilku dni mamy tu prawdziwy najazd gości, bo wielu biegaczy przyjechało już wcześniej, żeby zapoznać się z trasą. Mamy nadzieję, że po biegu też będą tu zaglądać jako turyści, doceniając nie tylko walory krajobrazu, ale też ten wyjątkowy klimat tego miejsca. My stąd czerpiemy własną wodę, a przecież woda to życie, więc ta piękna dolina jest nie tylko miejscem rekreacji, ale także naszym skarbem, dzięki któremu żyjemy!
Satysfakcji z widoku wyruszających na leśną trasę setek biegaczy nie ukrywał też nadleśniczy Marian Knapek. – Ten ekstremalny bieg wpisał się już zarówno w krajobraz życia sportowego gminy i powiatu, ale także w życie nadleśnictwa. Znam bardzo dobrze tę trasę i wiem, że ze względu na spore przewyższenia skala trudności dla biegaczy jest dość wysoka. Do najtrudniejszych odcinków należy podbieg z Doliny Zimnika na Kościelec. To także jedna z piękniejszych tras w polskich Karpatach i pewnie dlatego są tu dziś zawodnicy z prawie całej Polski. Cieszę się, że przy pięknej jesiennej pogodzie jeszcze lepiej widać dziś walory naszego lasu, mieszanego: bukowo-jodłowego, jego niesamowitą kolorystykę…
Jak podkreślał nadleśniczy Knapek, sportowe wydarzenie to też okazja, by poznawać z bliska leśne zasoby. – Las na odwiedzinach człowieka nie traci, o ile oczywiście ludzie pamiętają, by nie zostawiać w nim swoich śmieci. A my patrzymy na te nasze lasy z tym większą dumą, że pamiętamy, jak trudna była tu sytuacja, kiedy w Nadleśnictwie Węgierska Górka doświadczyliśmy wielkiej dewastacji drzewostanu świerkowego. W ciągu kilkunastu lat usuwaliśmy ogromne ilości drzew powalonych przez wiatr, zainfekowanych przez opieńkę i kornika drukarza. Wtedy też dokonaliśmy wielkiej ilości nasadzeń, dokonując przebudowy gatunkowej lasu i teraz mamy już nowe pokolenie lasu bukowo-jodłowego z domieszką świerka. Mamy nowy las, który zabezpiecza glebę przed erozją i pozwala zachować retencyjność wody, która nie ucieka stąd – tłumaczy z dumą gospodarz nadleśnictwa.
Jak przyznawali na mecie biegacze, nawet rywalizacja i walka o dobry czas nie przeszkodziły w tym, by po drodze cieszyć oko pięknymi widokami.
Pierwszym, który przybiegł na metę, pokonując dystans 21 km w rekordowym czasie 1:28:50,4 s, okazał się Mariusz Miśkiewicz z Mnicha, reprezentant klubu Biegiem przez Chybie. Na mecie odebrał medal i sadzonkę drzewka od Nadleśnictwa Węgierska Górka, a w finale zasłużony puchar i nagrodę. – Biegam od blisko 10 lat i widzę, że systematyczne treningi przynoszą coraz lepsze wyniki. Daje mi to wielką satysfakcję. Oczywiście to jest też pasja sportowa. Kiedyś grałem w piłkę, a teraz biegam i to moja druga miłość, oprócz tej najważniejszej – mówił z uśmiechem na mecie biegacz.
Piękną jodełkę i medal odebrał też drugi na mecie zawodnik: Piotr Koń z Przedborza w województwie łódzkim.